Tym razem pokażę Wam moją (małą ale jednak) kolekcję płytek MoYou London
Już nie pamiętam jak znalazłam te płytki, jednak kiedy tylko je zobaczyłam wiedziałam, że to miłość od pierwszego wejrzenia i że muszę mieć kilka tych cudów.
Tak więc po kilku ciężkich dniach namysłów co do wyboru zamówiłam 3 płytki/blaszki do stempli oraz lepki stempel marshmallow.
MoYou jest firmą mieszczącą się w Wielkiej Brytanii, dzięki czemu zakup czegokolwiek z ich sklepu jest dość prosty i nie wiąże się z dodatkowymi kosztami jak cło czy VAT.
Ponadto KAŻDE zamówienie powyżej 15 £ jest wysyłane za darmo przesyłką niepoleconą bez możliwości śledzenia.
Procedura zamówienia jest prosta jak w Allegro 🙂
Rejestrujemy się
Wybieramy produkty które chcemy zakupić
Przechodzimy do naszego koszyczka i kupujemy produkty
Wybieramy opcję wysyłki
Za zamówienie można zapłacić kartą (jak ja – wybrałam walutową w $ z mbanku) czy PayPal’em.
Czekamy na nasze słodkości do 2 tygodni 🙂
(Jeśli ktoś miałby problem z zamówieniem z MoYou – chętnie pomogę, mogę też napisać post z dokładną instrukcją jak takie zamówienie wykonać)
Przechodząc (w końcu) do recenzji samych płytek.
Wzorki na blaszkach są porządnie wygrawerowane. Głębokie, dobrze gromadzące lakier.
Szata graficzna jest PRZECUDOWNA. Eleganckie i schludne kartoniki ochronne na płytki z obrazkami przedstawicielek poszczególnych kolekcji.
Pod metalową blaszką jest plastikowa płytka, na odwrocie której są obrazki z kartoników 🙂 (jednak nie w każdej kolekcji. Wydaje mi się, że dopiero w nowszych wersjach pojawiły się dekoracje podkładek).
Za każdą z tych płytek zapłaciłam 4,99 £, czyli w przeliczeniu na złotówki to ok. 30zł.
Wybrałam 3 różne płytki z różnych kolekcji. Wybór był bardzo trudny, jako pierwszego „pewniaka” miałam płytkę z kolekcji Sci-Fi:
której przedstawicielką jest LiLu.
Wybrałam tą płytkę ponieważ pasował mi do umyślonego już wcześniej manicure.
Jest na nim sporo wzorów związanych z komputerami, jak płytki drukowane czy różne schematy. Nie brakuje też kilku futurystycznych wzorków 🙂
Numer tych wzorów to 05.
Link: Sci-Fi MoYou London
Drugą wybraną płytką była ta z kolekcji Enchanted:
której przedstawicielką jest Lily.Nie miałam żadnych głębszych powodów dlaczego właśnie TA, po prostu była cudownie przesłodka i skradła mi serce. Jest na niej kilka wzorków które pasują bardziej do zimy niż lata, ale nie brakuje też zwykłych „zawijasów”.
Numer tych wzorów to 16.
Link: Enchanted MoYou London
Jako ostatnią płytkę wybrałam (pokazaną w akcji w poprzednim poście) blaszkę z kolekcji Steampunk:
której przedstawicielką jest Mercy. Dostałam ją w prezencie od mojego mężczyzny i to właśnie nad nią myślałam najdłużej, bo zazwyczaj wolę inne wzory jednak te są tak cudowne, że nie mogłam się powstrzymać. Jest na niej mnóstwo trybów, trybików, zegarów i zegareczków 🙂
Numer tych wzorów to 03.
Link: Steampunk MoYou London
Mam nadzieję że odrobinę rozwiałam wątpliwości (jeśli ktoś wahał się nad zakupem) lub zachęciłam do wypróbowania płytek MoYou. Uważam, że naprawdę WARTO wydać te 30 zł za płytkę – co jest normalną ceną za „te lepsze” płytki. Tym bardziej polecam, zważywszy że cena jest jak najbardziej adekwatna do jakości.
Moim zdaniem są to jedne z najlepszych płytek jakie tylko można kupić 🙂
PS Jeśli miałby jakieś pytania czy wątpliwości – chętnie odpowiem 🙂 Wystarczy zostawić komentarz lub skorzystać z formularza kontaktowego 🙂
UPDATE MoYou możecie też kupić w Polsce, na stronie https://sferalakiera.pl/https://sferalakiera.pl/ <3 A moja recenzja o zakupach w tym sklepie jest tutaj 😉